Trasa: Poznań, Belgia: Bruggia, dalej Francja – cel Paryż.
31.08.2009
Po pierwsze Dunkerque - miała być plaża w Węgorzewie, ale komuś przyszło do głowy wyciąć słupek z nazwą miejscowości. No i po polskich aliantach tylko bunkry pozostały.
Miły wieczór przy przypływach i odpływach morza zakończył się takim sms`em do znajomych:
„W Dunkerque spadają gwiazdy z nieba, a to dopiero poszła 1 butelka wina. Morzem płyną statki do Dover. A na horyzoncie port w Aleksandrii kładzie się do snu :p”
Odpowiedź świadka brzmiała:
„Jak wy w Dunkierce widzicie port w Aleksandrii to to na pewno nie jest pierwsza butelka wina tylko 20-ta i to jakiegoś Chateau Jabol rocznik bieżący :-D”

„W Dunkerque spadają gwiazdy z nieba, a to dopiero poszła 1 butelka wina. Morzem płyną statki do Dover. A na horyzoncie port w Aleksandrii kładzie się do snu :p”
Odpowiedź świadka brzmiała:
„Jak wy w Dunkierce widzicie port w Aleksandrii to to na pewno nie jest pierwsza butelka wina tylko 20-ta i to jakiegoś Chateau Jabol rocznik bieżący :-D”
Niebo tej nocy było pięknie rozgwieżdżone i faktycznie gwiazdy spadały :) ale butelka wina niestety musiała starczyć jedna, bo więcej nie mieliśmy :(
01.09.2009
Przywitał nas chłodny poranek z kolejnym odpływem morza. To była już druga noc w samochodzie na parkingu. Tym razem z widokiem na morze. Niestety słonko nie bardzo chciało wyjść z za chmurek, a do tego wiał wiatr. Kąpieli w morzu nie było :( Była za to trasa do „dziury”… Kierowca nie był jednak zadowolony z takiego obrotu sprawy i na szczęście tuż przed bramkami na pociąg do Anglii udało się nam zmienić drogę :p Podczas oględzin pierwszych klifów w okolicach Calais mogliśmy podziwiać również te w Dover. Wiaterek rozwiał chmurki i pokazał białe zbocza.
Niestety z powodu zakupów i ogólnego wakacyjnego rozleniwienia dalsza trasa przebiegała dość szybko już po ciemku. Efekt – godzina 21:00 i zamknięty kamping w Fécamp – pytanie gdzie nocować. A całkiem ładne miasteczko było nawet po ciemku. Całą drogę towarzyszył nam „Hołek” nasza mini nawigacja na 10” ekranie. Takiego pilotażu jak ON, to ja się nie podejmę :p Godzina 21:30 „Hołek” nie pokazuje żadnego kampingu w okolicy ( tego terenu, w przeciwieństwie do Dunkerque, nie znam), za to zaczyna nas ciekawie prowadzić – dróżka 3m szerokości, ostro pod górę, bardzo kręta i w ciemnych drzewach. Po chwili wyjeżdżamy na płaską otwartą przestrzeń. Mała krzyżówka i dalej jakieś 2 metry szerokości. Kątem oka mignęło mi się oznaczenie ścieżki rowerowej. No dobra „Hołek” wie, co robi. Ja i tak nie bardzo wiem gdzie jesteśmy, bo moja mapa, aż tak dokładna nie jest, a po za tym jest już strasznie ciemno. Gdzieś po prawo jest morze. Chyba po godzinie docieramy do Yport. Na jednej z krzyżówek widzimy, że w okolicy jest chyba ze 4 kempingi – nasz pomocnik ich nie widział – no nic, ale kto nas przyjmie po 22:00. Na szczęście natknęliśmy się na parking dla kamperów, który rano zamienił się w targ warzywny :p Całkiem dobre warunki. Nawet całodobowa toaleta przy plebanii była – bez umywalki i światła, więc musiało wystarczyć to, które z latarni ulicznej wpadało prze matowe okno.

02.09.2009
Dalej zwiedzaliśmy już po widoku, a „Hołek” nadal ciągał nas po ścieżkach rowerowych :p Naszym celem były klify w pobliżu Etretat. Dla mnie cudowne. Również i miasteczko pełne uroku. Jak większość na dzisiejszej trasie. Spędziliśmy przeszło 3h na delektowaniu się widokami. Niestety bateria w kamerze odmówiła posłuszeństwa :( W planie było Rouen i dotarcie do Paryża na 17:00. Ups!!! W Rouen długo szukaliśmy miejsca by zaparkować. W sumie udało nam się zajrzeć tylko do głównej katedry. Trzeba będzie kiedyś tam wrócić, bo jest co zwiedzać. Godzina 16:00, do Paryża jakieś 2h jazdy. Pokusiliśmy się zbagatelizować nawigacje i sprawdzić autostradę – niestety okazała się płatna i nadłożyliśmy trochę drogi by ją potem ominąć. Z godzinnym opóźnieniem dotarliśmy do zatłoczonego Paryża. Już na nas czekała pani z kluczami od mieszkanka. Całe 8 nocy z widokiem na Bazylikę Sacré-Cœur. Tego dnia czekał nas jeszcze spacerek chyba najruchliwszymi ulicami w tej okolicy. Tani parking nie zawsze = blisko domu. Ale nic nie szkodzi, bo autko nam w Paryżu nie będzie potrzebne. Z parkingu była prosta droga na jakieś 20-30 minut spaceru, więc postanowiliśmy zaoszczędzić na metrze :P Okolice dworca północnego i wschodniego, to bogata mieszanka kulturowa, zwłaszcza mieszkańców Afryki. Jakoś nie bardzo przypadł nam ten spacer do gustu.
03.09.2009 - zwiedzanie Paryża dzień pierwszy
No to co? Zaczynamy od Montmartre? Bo najbliżej i z okna widać :p Rano nie zdawałam sobie sprawy, że przez ok. 5h można przejść taki kawał i tyle zwiedzić. I gdyby nie ulica, której nie polubiliśmy, to pewnie do metra byśmy tego dnia nie wsiedli.
Trasa: Sacré-Cœur, Plac du Tertre, Plac Pigall, Moulin Rouge, kościół Sainte Trinité, Galerie handlowe Hussmanna i Lafayette, Opera, Plac Vendome, Kościół Magdaleny, Plac Concorde, Ogrody Tuleries, Louvre (z zewnątrz i wewnętrzny dziedziniec – była już 17.30 a czynne tylko do 18:00), kościół Św. Eustachego, Les Hales, Centrum Pompidou, Metro Strasbourg-Saint-Denis. Linia 4 do domku – tego wieczoru „linia zgniłych jaj” :p
04.09.2009
Dziś Notre Dame i wycieczki autobusami turystycznymi. dużo widoczków i sporo deszczu. Ale wieczorem udało nam się wejść do Louvru – w środy i piątki czynne do 22.00
05.09.2009 - bawimy się
Dzieci, dzieci i jeszcze raz dzieci :DCzyli park Walta Disneya.

cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz